
Działamy na zasadach stajni rysunkowej
Dzisiaj troche pocwiczylismy na dragach i innych uniesionych elementach.
Cel cwiczenia:Celem nie bylo przystosowanie do treningu skokowego, a takie wywarzenie dlugosci chodow by zmiescic sie w przerwach miedzy rozstawionymi przeszkodami w celu na nie nie wdepniecia.
Miejsce jazdy: Ujezdzalnia kryta
Stwierdzilam, ze wzgledu na wieksza ilosc miejsca, lepiej dam rade zroznicowac przeszkody. Nie musze przez to co chwila zmieniac ich ustawienia, gdyz wystarczy przeniesc sie w inne miejsce. Tak, to lepsze miejsce od lonzownika
Pogoda: wietrzna, stosunkowo slonecznie, ale wspomniany wczesniej przeszywajacy wiatr psuje zabawe z jazdy.
Czas cwiczenia: nie cala godzinka. Stosunkowo duzo stepowania koncowego, samego treningu stosunkowo niedlugo
Przebieg: Zaczelismy od standardowego lonzowania z ulozonym jednym dragiem na srodku. Sporo stepa na poczatek, przy zaklusowaniu na dlugiej lonzy dolozylam kolejny drag. Po przejechaniu kilku okrazen kolejny - co dalo efekt sloneczka z trzema promykami. Byl to jednak naprawde duzy okreg wiec jazda nie meczyla. Po jakichs 5 minutach takiej jazdy Livero zdawal sie byc znudzony. Przyspieszylismy wiec klus, pobawilismy sie w jego wyciaganie i skracanie, gdzie dystans miedzy zmiana chodu zajmowal jakies 3 okrazenia. Zmniejszalam ten dystans by przy okazji przypomniec sobie elementy cwiczone w poprzednim treningu.
Nastepnie skrocilam lonze. Siwy byl zmuszony do wiekszego wygiecia i kontroli nad ruchem. Dalismy rade. ponowne zmiany tempa w klusie. Łeee, byłoby zbyt monotonnie.
Przeslismy kawalek dalej gdzie ustawione bylo cos na ksztalt poprzedniej rozrywki z ta roznica, ze w niedalekiej od siebie odleglosci ustawilam 3 dragi. Odkleglosc pozwalala na wykonanie tak na oko z dwoch krotkich taktow w klusie, ewentualnie jeden bardzo wyciagniety. Pierwszy drag lezal, drugi znajdowal sie na minimalnym, trzeci na pelnym juz uniesieniu. Kierowałam Livciaka po najwiekszym obwodzie koła by troche u to ulatwic, nie narzucajac jednak konkretnego sladu. Zaczelsimy od wolniutkiego klusika z biegie czasu nieznacznie go przyspieszajac. Przez pierwsze proby musial wyczuc wysokosc dragow, zdarzylo mu sie puknac w najwyzszy, jednak bez zrzutki. Dalej juz zaznajomil sie z odleglosciami i bylo dobrze. Gdy wykonal juz z 10 okrazen zaczal zachowywac sie pewniej.
Podjechalismy szybszym klusem. Nie dal juz rady jechac taksamo i wykonac dwoch taktow miedzy cavaletkami. Poprawilam zrzutke, kolejne ponownie. Livero zauwazyl, ze nie da sie tego przejechac tak jak chcial. Nakierowalam go do zrobienia mniejszego okregu, gdzie odleglosc byla mniejsza i dalosie to wykonac w wyciagnietym klusie. Bylam z niego bardzo dumna. Ogier uparl sie, ze mu sie uda, widac bylo naprawde duze skupienie nad wykonywanym cwiczeniem i wielka chec pokonania swojej niemocy.
Powrocilismy do lonzowania na pierwszym z ustawionych elementow. Livciak pogonil galopem dobrze wywazajac odleglosci miedzy dragami z jaka powinien najechac. Pozniej zmieniajac kierunek te trzy promyczki polozylam na uniesieniu jako cavaletki. Za pierwszym razem wygladalo to troche jak proba przeskoczenia, ale to bardziej popisywanie mozliwosciami.
Podsumowanie: koncowy step byl zwawy. Polaczylam dragi tworzac cos na ksztalt wachlarza, co przejezdzal w bardzo zywiolowym, wyciagnietym stepiku. Ciesze sie ze Livero jest ambitny, ciagle stara sie pokazac na co jeszcze go stac i nie odpuszcza. Przy okazji sam mysli jak poradzic sobie z problemem. Oczywiscie trzeba pokazac mu co i jak. Jest koniem poslusznym, ktory wypelnia polecenia. Mysli jednak przy tym, sam wie jak to zrobic i robi wszystko by to co robi, robic dobrze
Offline